top of page

Podświadomość, 2022

Jung zwrócił uwagę na to, że wszyscy funkcjonujemy

w nie jako dwóch światach jednocześnie – z jednej strony żyjemy w świecie zewnętrznej percepcji, gdzie przewodnikami są  nasze  zmysły,  z  drugiej nieustannie  nawiązujemy  do tego, co nieświadome, wewnętrzne, niejasne, nieracjonalne, chaotyczne.

 

O. Tokarczuk, Czuły narrator

Huroni – Indianie żyjący w XVII w. w okolicach Wielkich Jezior – wierzyli w istnienie odinnonk, czyli fragmentu duszy, w którym gromadzą się wszelkie niezaspokojone marzenia. Znana przed kilkoma wiekami tajemnicza cząstka, kumulująca w swoich zasobach wszelkie niespełnione treści to dawny odpowiednik pojęcia zwanego dziś nieświadomością. Nieświadomość jest jednym z obszarów aparatu psychicznego skupiającym nieakceptowane wyobrażenia, które ze względu na zawarty w nich silny ładunek energetyczny stale próbują przedostawać się do świadomości pod postacią marzeń sennych, lęków i natręctw. Tematyka marzeń sennych towarzyszy mi już od wielu lat. To na ich podstawie przed kilkoma laty stworzyłam swój magisterski cykl grafik Półmrok. Czułam, że świat, w którym stale powracają do mnie te same motywy, który pozornie składa się z treści abstrakcyjnych, w rzeczywistości ma mi do przekazania bardzo konkretny komunikat. Nie potrafiąc go jednak nigdy odczytać, jego wielką, tajemniczą energię, traktowałam bardziej jako źródło niewyczerpalnych inspiracji, niż drogę do tkwiących w nim nieświadomych treści. Podczas snu, relacja z rzeczywistością zostaje chwilowo zawieszona, ustaje też wszelkie działanie i ruch, a to doskonała okazja by wszelkie, zepchnięte do nie- świadomości życzenia, wreszcie mogły znaleźć dla siebie ujście. Sen to według Freuda infantylny element życia psychicznego, które uległo wyparciu. Łatwo jest ulec wrażeniu, że świadomość steruje naszymi wszelkimi ruchami, że dzięki niej mamy pełną kontrolę nad podejmowanymi decyzjami, że wiemy co i w którym momencie prowadzi nas w konkretnym kierunku. Zgodnie ze słowami fizyka, Leonarda Mlodinowa, znamy tylko te czynniki, które odbieramy w sposób świadomy, a co za tym idzie, dostępne nam informacje są niekompletne. W efekcie to jak odbieramy siebie, własne poglądy i społeczeństwo przypomina układankę, w której brakuje kluczowych elementów. Pustkę staramy się wypełnić zgadywaniem, lecz prawda o nas samych jest zbyt złożona, aby można ją było pojąć w świadomych i racjonalnych umysłach. Jako osoba zmagająca się od kilkunastu lat z trichotilomanią – czyli przymusem wyrywania swoich rzęs, zaliczającym się do jednej z form zaburzeń obsesyjno-kompulsywnych wiem doskonale jak wielka jest moc tkwiąca w nieświadomości. W moim przypadku tak niezrozumiała, irracjonalna potrzeba sięgania do oczu, okazała się znacznie silniejsza od świadomej chęci przeciwstawienia się jej, i o ile stosunkowo łatwe było wskazanie sytuacji, która mogła ją aktywować, tak mimo upływu kilkunastu lat, pełne zrozumienie schematu jej występowania okazało się dla mnie niemożliwe. Moje zachowanie jest wynikiem nieskończonego strumienia odczuć rodzących się świadomie i nieświadomie. Wszystko, czego się podejmuję, to jak działam, jak reaguję, zawsze tylko częściowo rodzi się ze świadomych myśli. Gdzieś w tle za- chodzą niezależne ode mnie procesy, które mimo że są ukryte, wywierają potężny wpływ na to co robię. Możliwe, że coś co do tej pory czytałam za logiczny ciąg następstw, tak naprawdę codziennie wydarza się z zupełnie innej przyczyny. Być może schematy, spod których nie potrafię się wydostać kryją jeszcze inną prawdę, niż tę, którą im dotychczas przypisywałam. Być może podświadomość poprzez konkretne znaki, poprzez odruchy, reakcje, sny i natręctwa od dawna próbuje mnie nakierować na pomijane obszary, przed którymi uciekając, odcinam się jednocześnie od jakiegoś potencjału, od poczucia pełnej integralności z samą sobą. W serii prac odnoszących się do nieświadomości starałam się uchwycić motyw, prześladujący mnie od dawna w moim twórczych realizacjach. Silna wiązka światła, wydobywająca pochłoniętą w mroku przestrzeń, to obraz, którego obsesyjnie poszukuję, od którego jednocześnie uciekam, i do którego podświadomie ciągle wracam w swoich cyklach. To coś, co wychodzi mi niemalże automatycznie. To obraz, którym prawdopodobnie ciągle nawiązuję do zastanej przed kilkunastu latami wstrząsającej sceny.

reprodukcje

bottom of page